31 maja 2014

Rozdział 23


- Przepraszam! Nie chciałam Cię przestraszyć. Po prostu zdążyłam przepisać zeszyt i stwierdziłam, że dostarczę ci go dzisiaj. Masz nieuzupełnioną ostatnią pracę domową. Zjadłam śniadanie i przyjechałam     tutaj. Akurat spotkałam twoją mamę, która wychodziła do pracy. Powiedziała mi, ze jeszcze śpisz, ale niedługo powinnaś się obudzić i mnie wpuściła. Jak widać nie pomyliła się - uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie. Patrzyłam na nią sceptycznie.
- To w takim razie... która jest teraz godzina?
- 10.25 - odparła spokojnie.
- O matko, czy ty nigdy nie śpisz w weekend dłużej?! - westchnęłam opadając na materac.
- Nie -doszedł mnie jej głos z drugiej strony łóżka. Wpatrywałam się tępo w sufit. W końcu postanowiłam wstawać. Podniosłam się i odchyliłam kołdrę. Angela w tym czasie wstała.
- Dzięki za zeszyt, później odrobię to zadanie. Połóż go na biurku - mruknęłam otwierając szafę.
- To ja dziękuję. Iga..? - westchnęłam. Byłam pewna, że opuści już to pomieszczenie i budynek.
-No? - natrafiłam na ciemne jeansy i zarzuciłam je na ramię.
- Masz coś dzisiaj do roboty? - zapytała. Dlaczego nie mam nic do roboty?!
- Hm... chyba wybiorę się do chłopców. - tak, znalazłam przyzwoitą koszulkę. Przeniosłam się do następnej szafy w poszukiwaniu odpowiedniej bluzy.
- O ile wiem to dzisiaj nagrywają.
- W niedzielę?! - nie wiem co zdziwiło mnie bardziej. To, ze chłopcy pracują w niedziele, czy to, ze ANGELA o tym wie, a ja nie.
- No, Liam mi mówił. A Niall nie? - zdziwiła się. Mruknęłam coś pod nosem wyciągając szarą bluzę. Czemu Niall nic mi nie napisał? No w sumie nie musiał. Jakbym chciała się z nim umówić to bym dzwoniła prawda?
- To skoro jesteś sama i ja też to może spędzimy razem dzień? - zaproponowała. Boże ratuj. Nie miałam do niej zaufania i nie chciałam z nią nigdzie wychodzić. A co jeśli chce mnie wyciągnąć gdzieś do lasu i zadźgać nożem?! No dobra Iga, teraz to trochę przesadziłaś. Za dużo filmów dramatycznych i książek. Niech stracę!
- W sumie to dobry pomysł. Możemy gdzieś się przejść - odparłam nie wierząc w to co mówię.
- Świetnie - klasnęła w dłonie Angela.
- Ta - mruknęłam. - Przepraszam Cię, ale muszę się ubrać i ogarnąć -powiedziałam grzecznie idąc w stronę łazienki.
- Jasne! - krzyknęła - Nie spiesz się!
- Nie będę - obiecałam cicho. Starłam się ubierać jak najwolniej, ale w końcu musiałam wyjść. Uczesana i umalowana zeszłam na dół, gdzie w salonie na kanapie siedziała Angela.
- Gotowa? - zapytała z uśmiechem. Wyglądała... normalnie. Może to nie ona mnie śledziła? Nie wiem co mam o tym myśleć.
- Pewnie - odparłam z uśmiechem.
- To chodź - Wyszłyśmy na dwór. Pogoda była cudowna, lekki wiaterek sprawiał, ze nie było duszno ani upalnie. Zamknęłam drzwi i przygotowałam się na zastanie prześladującego mnie samochodu, ale podjazd był pusty. Z wyjątkiem skutera. Najzwyklejszy, czerwony z lusterkami.
- To twoje cacko? - zapytałam zdziwiona.
- Taaa. Kupa złomu - wzruszyła ramionami dziewczyna.
- No nie przesadzaj - podeszłam do pojazdu i zaczęłam go oglądać.
- Chcesz się przejechać? Mogłybyśmy pojechać nim na pobliską łąkę - zaproponowała.
- No jasne! Uwielbiam takie przejażdżki! - cieszyłam się jak małe dziecko. Angela parsknęła śmiechem
- No to wsiadaj! - Wgramoliłam się za Angelę, która podała mi kask. Usadowiłam się wygodnie i objęłam dziewczynę w pasie. Ruszyłyśmy przez miasto zanosząc się radosnym śmiechem. Ludzie patrzyli się na nas dziwnie, ale mało nas to obchodziło. W tych chwilach czułam się z Angelą... związana? tak, chyba tak. Odeszły w niepamięć wszystkie jej wybryki, zazdrość o Liama, podejrzenia, ze mnie śledzi. Teraz liczyła się tylko radość wynikająca z przejażdżki i wspólnego czasu. Dawno już się tak nie bawiłam.

Odstawiłyśmy skuter i ruszyłyśmy polną łąką wśród bujnej trawy. Ptaki ćwierkały, słońce oświetlało nasze twarze. Chmury leniwie przesuwały się po niebie. Westchnęłam błogo. Angela zerwała gdzieś po drodze polnego kwiatka i bawiła się nim teraz skubiąc powoli płatki. Kiedyś ta zabawa nazywała się ,,Kocha, nie kocha". Może wyliczała tak o Liamie?
- A jak u ciebie i Liama? - zagadnęłam obojętnie.
- Dobrze. Jesteśmy an etapie ,,Poznawania" - odparła z głupiutkim uśmiechem na twarzy. A jeśli chce go wykorzystać? Iga jesteś chora!
- Angela to mój przyjaciel. Nie zrań go - powiedziałam cicho się w nią wpatrując. Spojrzała na mnie dziwnie.
- Co takiego? Iga jak możesz tak myśleć?! Liam jest dla mnie wszystkim, czuję, ze zaczynam się  w nim zakochiwać. Nie skrzywdziłabym go nigdy. - powiedziała urażona. Brawo Iga! Właśnie dopięłaś swego. Miałam ochotę się pobić.
- Przepraszam. Głupio zabrzmiało. Ja po prostu się o niego martwię. jest mi bardzo bliski - próbowałam się tłumaczyć.
- Kręciliście ze sobą, prawda? - zapytała. na moich policzkach pojawiły się rumieńce, jestem tego pewna.
- Kręcą to ze sobą nastolatki w gimnazjum. No ale coś między nami było...
- Mimo to wybrałaś Nialla.
- Tak. I nie żałuję.
- Ja też.nie. Jestem ci wdzięczna, teraz mam Liama. Nie wyobrażam sobie bez niego życia - to było szczere. Zaczynam mieć coraz bardziej mieszane uczucia co do tej dziewczyny.
- Mam nadzieję, że wam się uda - powiedziałam tylko.
- Ja również. - pogrążyłyśmy się w ciszy, przemierzając polankę.Jutro szkoła. Było tak ciepło, że aż trudno uwierzyć, ze za niecały miesiąc będzie Boże Narodzenie. A w piątek było tak zimno! Uwielbiałam świąteczną atmosferę. Przygotowywanie potraw, ubieranie choinki, otwieranie prezentów....
Już niedługo!
- Iga... - moją uwagę przykuł głos Angeli.. Spojrzałam na nią uważniej. Zatrzymała się i wpatrywała się we mnie skubiąc palce paznokciami. Była zdenerwowana.
- Tak? - zapytałam ostrożnie. Dlaczego jej humor tak nagle się zmienił?
- Muszę ci coś powiedzieć. Ja....

___________________________________________________________
HEJ! 
No i mamy 23! Bella jest TROSZKĘ zajęta <hihi>, więc postanowiłam napisać i dodać rozdział :) 
Może i krótki, ale jest. W następnym rozdziale wydarzy się coś MEGA! Spróbujcie zgadnąć co to takiego :D Malutkimi kroczkami zbliżamy się do końca opowiadania. Ale jeszcze kilka rozdziałów przed nami :)

Zasmuciło mnie to, że pod ostatnim rozdziałem było tylko 5 komentarzy...
Chciałabym aby pod tym było ich więcej, bo my się staramy, piszemy czasami do utraty tchu. Postawcie się w naszej sytuacji. Czasami nawalamy, ale wtedy rozdział i tak się pojawi! Proszę was, nie opuszczajcie nas jeszcze! Teraz wiele spraw zostanie wyjaśnionych, akcja mega się rozwinie.

Pozdrawiam was bardzo serdecznie
Liamkowa♥

15 maja 2014

Rozdział 22



- Iga? Wszystko dobrze? - usłyszałam głos Angeli, kiedy przez dłuższy czas wlepiałam się w jej samochód. Wzruszyłam ramionami. Pewnie jakieś schizy, takich samochodów jest mnóstwo. Czysty przypadek.
- Tak. Zamyśliłam się, zawsze chciałam mieć ten model samochodu! - przerażało mnie to, z jaką lekkością przychodziło mi kłamanie.
- Może kiedyś będziesz taki miała - uśmiechnęła się. - dziękuję jeszcze raz za zeszyt. Do zobaczenia poniedziałek w szkole! - przytuliła mnie po czym wsiadła w samochód i odjechała. Długo stałam i patrzyłam w ślad za nią pozwalając moim myślą płynąć....

Przechyliłam swój kubek z misiem pozwalając, aby ostatnie krople ciepłej herbaty z miodem spływały do mojego gardła. Na ślepo odstawiłam kubek pochłonięta wydarzeniami rozgrywającymi się w książce. Tak dzisiaj zajęłam się tym, na co nie miałam ostatnio czasu a co wręcz ubóstwiałam - czytaniem książek! Właśnie zaczęłam kolejny tom sagi o pewnej dziewczynie, która trafia do nowej szkoły. Poznaje nowych przyjaciół, chłopaka, nauczycieli. Po pewnym czasie zauważa, ze w szkole coś jest nie tak. Byłam bardzo nią pochłonięta. Jedną ręką poprawiłam koc, który zsunął się z mojego ciała.
- Iga! Twoja komórka! - jęknęłam. Dlaczego zawsze muszę zostawić telefon an dole? Było mi tak wygodnie. Z dramatycznym westchnieniem wygrzebałam się i pobiegłam na dół. W ostatniej chwili sięgnęłam po urządzenie i przesunęłam po ekranie odbierając połączenie od Toma.
- Siemka nieznajoma! Właśnie stoimy z Milą pod Twoim domem, więc zakładaj buty i kurtkę i czekamy.
- Czekaj.. co?! Wejdźcie ja muszę się przebrać, uczesać...
- Kobiety.. - oczami wyobraźni widziałam, jak Tom wywraca oczami. - Już wchodzimy.
Nie kłamał. Nie minęło pół sekundy, jak drzwi wejściowe się otworzyły i ujrzałam w nich parę trzymającą się za ręce.
- Mm Iga seksi dresik - skomentował mój strój a ja parsknęłam
- Rozgośćcie się, a ja się przebiorę - zakomunikowałam idąc na górę. Wyjęłam z szafy jasne rurki, białą bokserkę i szarą bluzę z Adidasa. Założyłam wybrane rzeczy, przeczesałam włosy i byłam gotowa.
- Mamo wychodzimy! - krzyknęłam i nie czekając na odpowiedź zabrałam zakochańców do przedpokoju. Na stopy wsunęłam trampki i ruszyliśmy na dwór. Wieczór był ciepły, ale bluzy się przydały.
- To co robimy? - zapytałam z uśmiechem.
- Szwendamy się? - zaproponował Tom.
- Masz mnie - odparłam ze śmiechem. To było nasze ulubione zajęcie. Ruszyliśmy w tylko nam znaną stronę opowiadając sobie co nam ostatnio się przydarzyło. Gdy tak szliśmy dłuższy czas nagle zauważyłam TEN samochód. Stał na poboczu, przyciemniane szyby nie zdradzały, kto jest kierowcą.
- Wiecie co chodźmy szybciej - zagadnęłam udając spokojną, jednak Milena zaraz to zauważyła.
- Co jest? - jej wzrok powędrował na samochód - Znasz go?
- Właśnie nie.. chyba - sama już nie byłam pewna. Czy to mogła być Angela? Wydawała się miła... I jest z moim przyjacielem!
- Iga, jeśli ta osoba cię śledzi musisz zgłosić to na policję. Czekaj spiszę numery rejestracyjne... - chłopak wyciągnął długopis i zapisał na dłoni numery. Robił to bardzo dyskretnie, aby kierowca się nie domyślił. Nagle samochód został odpalony i chwilę później zaczął się oddalać.
- Zdążyłem! - oświadczył zadowolony Tom
- Świetnie dzięki. Postaram się coś z tym zrobić.
- Nie postaram tylko idziesz jutro na komisariat a my idziemy razem z Tobą - oświadczyła Milena.
- Ej powoli! Nie wiem, czy to ten sam samochód. Zróbmy tak - wezmę numery od Toma i jak następnym razem zobaczę samochód to sprawdzę tablicę i porównam z cyframi z kartki okej? - Nie chciałam od razu na policję. A co jeśli jestem tylko przewrażliwiona? Może moja nieudana próba samobójcza odbiła się jakoś na mojej psychice? Nie chcę wpędzać w kłopoty jakiegoś człowieka bez winy. Poczekam z tym jeszcze.
- Jak chcesz Iga, ale pamiętaj - to nie przelewki - ostrzegł mnie Tom. ten zazwyczaj wesoły chłopak nagle zrobił się poważny i zmartwiony - Troszczę się o ciebie. Jesteś moją małą przyjaciółeczką - przytulił mnie. Do uścisku dołączyła Milena
- Dziękuję wam, jesteście kochani! A ja was tak strasznie zaniedbywałam.... - spuściłam smutno głowę.
- Daj spokój! Zakochałaś się, proste. - uśmiechnął się z wyrozumiałością Tom.
- Jak załatwisz nam spotkanie z Niallem i resztą, to wszystko odejdzie w niepamięć - powiedziała Milena.
- Oczywiście! - odparłam z uśmiechem.
- Będziemy już wracać, bo zaczyna się chmurzyć - zadumał się Tom.
- Ech, ostatnimi czasy pogoda jest bardzo nieznośna - zawodziłam.
- Jak to w Anglii - skwitowałam to uśmiechem. Szliśmy przez chwilę w milczeniu, gdy nagle Tom zaczął mnie szturchać. Oddałam mu tym samym. I tak w kółko. Mila patrzyła na nas kręcąc głową.
- Jak z dziećmi... - spojrzała na mnie nieprzytomnym wzrokiem i nagle wykrzyknęła - Iga! Musimy iść na zakupy!
- Kobieto..
- Zaniechałyśmy naszej tradycji! - popatrzyła na mnie z wyrzutem.
Raz w miesiącu wybierałyśmy się na zakupy, z których zazwyczaj to Milena wychodziła obładowana różnymi torbami. Nie chciałam zbytnio wydawać pieniędzy, które ciężko zarabiała mama na głupoty.
Ważne, ze miałam w co się ubrać, prawda? Nie musiały być to rzeczy z najdroższej półki.
- Faktycznie... To co w następny weekend - zaproponowałam - możemy zabrać też zespół, jak będą mieć wolne
- Tyle czekania... - westchnęła - No ale dobra. Poznam wreszcie dupeczki...
- Ekhem... - naszą uwagę przykuło chrząknięcie Toma.
- Żartowałam miś! - Mila cmoknęła go w policzek, a on objął ją troskliwie ramieniem. Tak bardzo się kochali! Szczęśliwa patrzyłam na was i w  myślach widziałam siebie i Nialla w identycznej pozycji.
- Popatrz tylko na nią. Nasza mała Iga wreszcie zakochana - chichot.
- Ej! Nie obgadujcie, a już jak macie to robić to ciszej - obruszyłam się. Tamci tylko dalej się śmiali. Westchnęłam idąc dalej. W końcu przed nami zamajaczyło moje osiedle. Przyjaciele odprowadzili mnie i pożegnali zapowiadając, ze niedługo wpadną. Z uśmiechem na ustach weszłam do domu, gdzie pachniało kolacją.
- Dobrze, ze jesteś. Zrobiłam placki z jabłkami i cynamonem. Siadaj. - mama weszła do pokoju wycierając dłonie w ścierkę.
- Mmm jak pachnie, jesteś kochana. Dzięki. - zasiadłyśmy do stołu. Mama patrzyła jak jem, popijając swoją herbatę.
- Iga.. dzisiaj skończył mi się urlop. Idę jutro do pracy. - zaczęła mama. Popatrzyłam na nią.
- No dobrze. - odparłam
- Jak to? Nie krzyczysz, nie płaczesz, nie wyzywasz mnie? - zdziwiła się moja rodzicielka.
- Nie mamo. Zrozumiałam, że robisz to wszystko dla mnie i muszę być dla ciebie wyrozumiała. Prosiłabym cię tylko, abyś całkiem o mnie nie zapomniała - uśmiechnęłam się do niej.
- Oczywiście córeczko - złapała mnie za dłoń - Kocham cię.
Przytuliłyśmy się do siebie. Tego właśnie potrzebowałam. nareszcie moje życie zaczęło się układać. Znalazłam cudownego chłopaka, mam grupkę przyjaciół i kochającą mamę. Patrząc z perspektywy czasu, chce mi się śmiać, że chciałam się zabić. Czuję wdzięczność dla Nialla, że mnie wtedy ocalił. Boję się pomyśleć, gdzie bym teraz była gdyby nie on. Moze moja dusza krążyłaby po okolicach nie zaznając spokoju? Nie wiem. Ten świat jest dla mnie jedną wielką zagadką.
Po kolacji pozmywałam po sobie i pożegnałam się z mamą, która chciała położyć się wcześniej. Jutro zaczynała pracę po bardzo długiej przerwie. Trochę się bałam, tego co może nastąpić. Konsekwencje mogą być okropne. Muszę się jednak z tym pogodzić, z czegoś musimy żyć.
Udałam się do łazienki, aby wziąć relaksujący prysznic. Ciepłe krople spływały po moich plecach, ramionach, włosach... Myśli zostały ukojone, zmysły osłabły. Kochałam te chwile. Swoje włosy owinęłam ręcznikiem. Wytarłam się i owinęłam swoje ciało  trzecim, suchym. Na palcach poszłam do swojego pokoju, gdzie założyłam piżamę w kropki. Tak, śpiew piżamie. Nie lubię spodenek i koszulek. Wolę długie, barwne spodnie i luźne bluzki. Na stopy wsunęłam mięciutkie papcie i ruszyłam na dół aby pogasić światła. Zamknęłam drzwi wejściowe na klucz, bo mama jak zwykle o tym zapomniała. Kiedyś nas okradną, ja to wam mówię. Ociężale wchodziłam na górę po kolei gasząc światła. W końcu zamknęłam za sobą drzwi do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i patrząc w sufit pomyślałam, ze fajnie jest być mną. Może jestem zwykłą, przeciętna dziewczyną. Mam za to cudownego chłopaka i przyjaciół. I nigdy nie zamieniłabym ich na największe bogactwa świata.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudziły mnie promienie słońca. Ugh! Znowu zapomniałam zasunąć rolety, mam za swoje. Powoli do siebie dochodziłam. Otworzyłam oczy i dostrzegłam jakąś postać siedzącą na moim łóżku. Moje zdziwienie było niewiarygodne, gdy rozpoznałam osobą wpatrzoną we mnie z łagodnym uśmiechem.
- Angela? Co ty do cholery robisz w moim pokoju o tej porze?!

-------------------------------------------------
Um.. Cześć :) Rozdział krótki i totalnie durny, przepraszam.
 Zawalamy sprawę coraz bardziej. Teraz jest okres popraw, podciągania ocen,
ale to nie o to chodzi.... Nie wiem, może to lenistwo?
Teraz rozdziały będą krótsze ale w miarę częściej dodawane 
( o ile znowu nie zawalimy) Dzięki, ze nadal jesteście z nami
i wiernie komentujecie.  Do następnego :)

Liamkowa♥