19 kwietnia 2013

Rozdział 11


Byłam strasznie zmęczona. Całą noc spędziłam z chłopakami w szpitalu. Lekarz stwierdził,że z Liamem jest już w umiarkowanie i powoli będzie się budził ze śpiączki. Otarłam dłonią łzy. Delikatnie opłukałam twarz wodą i umyłam ręce. Spojrzałam w lustro, które wisiało tuż przede mną, kiedy zamknęłam się w łazience. Miałam się tam uspokoić, ale jednak nie byłam w stanie tego zrobić. Chciałam się od czegoś oderwać, chciałam zapomnieć o istniejącym dla mnie świecie i uciec tam, gdzie nikt nie miałby prawa wstępu za mną. Wiedziałam jednak, że mój pomysł może kolejny raz nie wypalić.

Spoglądając w swoje oczy, widziałam w nich jedynie nienawiść do samej siebie i złość, która wręcz ze mnie kipiała. Chciałam ten obraz zniszczyć, ale zanim zdążyłam podnieść pięść, uświadomiłam sobie, że doprowadzę się wyłącznie do okaleczenia ręki, a całą sytuację dalej będę miała przed oczami. Nie mogłam przestać myśleć i zastanawiać się co będzie z Liamem, a najważniejsze... Czy przeżyje?
 Przeczesałam dłonią włosy i wyszłam z szpitalnej łazienki. Postanowiłam wrócić do sali gdzie razem z chłopakami czuwaliśmy przy  Liamie. W chodząc zauważyłam że chłopacy nachylają się nad nim.
-Co wy robicie? -spytałam zaciekawiona stojąc w progu.
-Liam...-- zaczął Louis. Serce zaczęło bić mi  mocniej, a ręce zaczęły drzeć. Przez moją głowę zaczęły przebiegać różne scenariusze.
Podbiegłam do łóżka i zerknęłam na niego. Miał otwarte oczy, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. 
- Boże ! Ty żyjesz ! - krzyknęłam.
- Tak Igo też się cieszę, że cię widzę - wydusił sarkastycznie.
- Liam, przestraszyłeś mnie - powiedziałam wtulając się  delikatnie w jego tors.
- Przestraszyłem nawet sam siebie - odpowiedział patrząc mi w oczy.
- Stary... Dzięki. Uratowałeś nam życie. Gdyby nie ty ... Przepraszam, ze tak cierpiałeś - odezwał się Niall.
- Niall, przestań. Byłem w pobliżu to musiałem zareagować. Jesteśmy przyjaciółmi.
- Właśnie... Skąd się tam wziąłeś ? - spytałam podejrzliwie.
- Zostawiłaś u nas torebkę. W ogóle jej nie widzieliśmy bo była na wieszaku pod kurtką Louisa. Kiedy Lou wychodził zobaczyliśmy tą torebkę. No to się zaoferowałem, ze ci ją przyniosę.
-Ej ludzie dobra. Nie męczcie go już tak. Dajmy mu odpocząć - zaczął Harry.
-Ooo jaki troskliwy...-zauroczył się Louis.
-Wy też odpocznijcie. Jedźcie do domu, wyśpijcie się i coś zjedzcie-nakazał Liam.
- A ty jak zwykle nam rozkazujesz - jęknął mulat.
- No w końcu to nasz tatuś - skwitował Niall ze śmiechem.
- Dobra jedźmy, Liam rzeczywiście musi się wyspać - powiedział Lou.
- Iga co z tobą ? - zapytał Niall.
- Ja pójdę do domu. Mam blisko. Chcę zostać jeszcze z Liamem - powiedziałam. Widziałam jego smutny wzrok troszkę zrobiło mi się przykro.
-Niall... Wpadnę do was później- dodałam szybko i się uśmiechnęłam. Odwzajemnił go i ruszył za chłopakami w stronę wyjścia.
-I jak się czujesz?- spytałam, gdy już nikogo nie było z nami. Usiadłam na krześle, które stało obok łóżka.
-Właściwie dobrze. Tylko takie dziwne uczucie w piersi czuje.- oznajmił.
Złapałam go za rękę, a drugą delikatnie przetarłam  po jego twarz. Uśmiechnął się. Nagle niekontrolowanie ziewnęłam.
 -Widzę, ze komuś chce się spać,a ziewanie to oznaka, że zostało ci jeszcze 20%  baterii-zaśmiał się Liam i gwałtownie syknął. Zaczął wciągać spazmatycznie powietrze. Tak strasznie cierpiał.
 -Liam? Liam co się dzieje? Zawołać lekarza?-zaczęłam pytać przerażona.
-Spokojnie. Nie wołaj.On i tak nic na to nie poradzi.- wydusił z trudem.
- Może jakoś uśmierzy twój ból - powiedziałam.
- Iga uspokój si ! Gorzej panikujesz ode mnie - oznajmił z politowaniem.
- Przepraszam. po prostu nie mogę patrzeć jak cierpisz.
-Iga...Może idź do domu co? Odpocznij, jesteś zmęczona.
- A wyganiasz mnie, no dobra już idę, nie będę ci panikować - droczyłam się z nim.
- Igaa, załamujesz.
 -Czasem- oznajmiłam. Wstałam i ubrałam płaszczyk..
-Trzymaj się. Jeszcze tu wpadnę. Przynieść ci coś?
-Nie dziękuje. Chyba wszystko mam. Jak widzisz chłopacy już mi wszystko załatwili. -powiedział. Spojrzałam na jego stolik. Ręcznik, szczoteczka, woda, owoce i słodyczek. Nieźle o niego zadbali. Nawet nie zauważyłam kiedy. No tak, a te  słodycze to pewnie sprawka Nialla. Uśmiechnęłam się.
-No dobra.To pa- pocałowałam go w policzek i wyszłam.

 Udałam się w kierunku domu. Ciekawe czy mama na prawdę wzięła ten urlop. Właśnie... Mama.  Postanowiłam jej wybaczyć. Niall miał rację. Niepotrzebnie tak zareagowałam. Ujrzałam z dala jej samochód. Czyli nie kłamała. Weszłam do domu i zauważyłam, że mama siedzi w kuchni. Na szczęście wiedziała co się stało. Zadzwoniłam do niej ze szpitala.
- Iga! Co z twoim przyjacielem? Tak strasznie mi przykro - zaczęła.
- Wybudził się ze śpiączki, ale nie wiem mamo. Udaje, że wszystko gra ale ja widzę jak go to boli. Nie wiem co mam o tym myśleć. Mamo, co ja mam zrobić? To moja wina.
- Skarbie, Liam zachował się jak bohater. Wiem, że jest ci ciężko, bo widzisz jak on cierpi, ale nic na to nie poradzisz.-Chciałabym mu jakoś pomóc...- głos mi się załamał. Pomyślałam o tym, że pierwszy raz rozmawiam z mamą o swoich emocjach i o tym co się dzieje w moim życiu. Dziwne uczucie, ale ...Spodobało mi się.
-Musisz być teraz przy nim. To wystarczy. - zakończyła krótko mama i posłała mi ciepły uśmiech. Odwzajemniłam go. 
 Nalał mi zupy. Ogórkowa. Moja ulubiona. Przypominała mi czasy, gdy jeździłam do dziadków na wieś. Tam zawsze była miła atmosfera i panowała miłość. Dziadek zawsze powtarzał mi że jestem jego "słoneczkiem". Siadałam na jego kolana i bawiłam się  z nim klaskając w dłonie. Codzienne obiady z dziadkami. A raz dziadek wkurzył się na babcie, ponieważ 3 dni z rzędu robiła zupę  ogórkową. Postanowi zjeść obiad na mieście, a babie zostawić z zupą. Zabrał mnie wtedy do greckiej restauracji, ale wchodząc nie zauważył przed wejściem baneru z napisem ,,najlepsze zupy mieście". Jego mina, gdy zobaczył w menu same zupy- bezcenna, a zupą dnia była: ogórkowa.
-Czemu nie jesz?- spytała nagle mama wyrywając mnie ze wspomnień.
-Zamyśliłam się. Mamo?
-Słucham.Coś się stało?
-Bo wczoraj.Ja... Przepraszam. Źle to wyszło-zaczęłam.
-Nie wspominajmy tego...Wybaczmy sobie wszystko-zaproponowała.
 - Ale mamo, ja nie powinnam. Wiem, ze chciałaś dla mnie jak najlepiej. Robiłaś wszystko, żeby mi niczego nie brakowało. Dopiero Niall mi to uświadomił. Gdybym wtedy nie wybiegła to może Liamowi nic by nie było. - po policzkach popłynęły mi łzy. Mama widząc to wstała i mnie przytuliła.
- Iga, skarbie płacz nic tu nie da. Musisz być silna. Jak chcesz to możemy jutro pójść do Liama. Kupimy jakieś owoce, sok. Bardzo chciałabym go poznać i Nialla. W sumie każdego z chłopców.
- Dobrze mamo. Kocham Cię - nie sądziłam, ze dam radę jeszcze kiedyś powiedzieć jej to prosto w twarz. Gdy zjadłam zupę powiedziałam mamie, że idę do siebie. Zamknęłam drzwi i otworzyłam okno. Było bardzo ciepło. Usiadłam na parapecie i zaczęłam rozmyślać. Zawsze tak robiłam. To pomagało. Postanowiłam sprawdzić, czy nie dostałam żadnych wiadomości. Był jeden sms od .. Zayna. Czego chciał? Przeczytałam treść .
Od : Zayn :)
,,Hej Iga, wiem, ze to moze nie najodpowiedniejszy moment, ale mógłbym do ciebie wpaść? Potrzebuję rady, a ty jesteś naszą przyjaciółką. Zwykle rozmawiam z Liamem, ale nie chcę go zamęczać <3"Szybko mu odpisałam
Do : Zayn :)
,,Cześć Zayn. Wpadaj. Postaram ci pomóc ;)"

 Po dwudziestu minutach był już pod moim domem. Usłyszałam pukanie i głos mamy:
- O jaki przystojny chłopaczek nas odwiedził. To ty jesteś jednym z tych ciasteczek z zespołu? To z wami przyjaźni się Iga?- Jejku ! Co ten Zayn sobie pomyśli ?
- Mamo...
- No co? - spytała mama niewinnie.
- Poznaj Zayna, Zayn to moja mama - powiedziałam zażenowana.
- Dzień Dobry - powiedział rozbawiony Zayn- Miło panią poznać.
- Mi również.
- Chodź już! - złapałam Zayna za rękę i prawie siłą wciągnęłam go do domu. Gdy byliśmy już na górze starannie zamknęłam drzwi i zwróciłam się do przyjaciela:
- Strasznie cię przepraszam. Nie znałam mojej mamy od tej strony/
- Nic się nie stało. jest bardzo sympatyczna.
- Ona mnie przeraża - zaśmialiśmy się. Skierowałam się w stronę łóżka
- No opowiadaj - poklepałam miejsce obok siebie, zachęcając go aby usiadł obok mnie. Kiedy już to zrobił zaczął opowiadać:
- No bo ... Poznałem dziewczynę. nazywa się Perrie, Perrie Edwards.
- Ta Perrie? Z Little Mix  - spytałam. Uwielbiałam ten zespół. Szaleje na punkcie tych dziewczyn.
- Znasz je? - spytał zdziwiony.
- To mój ulubiony zespół. Znaczy zaraz po was - wyjaśniłam - Mów dalej .
- I ona .. Bardzo mi się podoba. Wymieniliśmy się numerami sms'ujemy - a to z Perrie sms'ował wtedy na oglądaniu filmów - Nie wiem jak mam jej powiedzieć, że jest dla mnie kimś więcej.
- Zayn ! Taki z ciebie Bad Boy a miękniesz kiedy trzeba wyznać dziewczynie miłość? - zażartowałam z niego .
- Iga .. to poważna sprawa - zgromił mnie wzrokiem.
- Dobrze, dobrze już się uspokajam.
 -No co ma zrobić? - spytał.
-Pomyślmy...Daj telefon-rozkazałam,a chłopak spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem.
-Po co ci? Co wymyśliłaś?- ciekawiło go.
-Zaufaj mi- oznajmiłam,po zastanowieniu dał mi to czego chciałam. Pogrzebałam  chwilę i oddałam mu komórkę.
-Gotowe. No to szykuj się.- poinformowałam.
-Na co? Coś ty zrobiła?- zauważyłam przerażenie na jego oczach.
-O 18.00 masz randkę z Perrie- uśmiechnęłam się zadziornie.
-Iga! To nie jest najlepszy pomysł. Ja... nie dam rady- wstał i podszedł do okna.
-Jejku Zayn. To nic trudnego. Zabierzesz ja do kina czy tam restauracji, a potem... No wiesz.Delikatny pocałunek. Szepniesz ,,kocham cię'' -rozmarzyłam się.
-Romantyczka z ciebie- zauważył.
-Dobra Malik zbieraj się. Musisz się przygotować .No i nie zapomnij że to ty masz po nią jechać- poinformowałam. Często się spotyka chłopaków po których trzeba przyjechać na randkę. Szczyt chamstwa? Prawda?
- To chodźmy- ruszył w stronę drzwi Zayn.
-Ej kolego ja nigdzie nie idę- powiedziałam.
-Iga. Miałaś mi pomóc, a tak w ogóle to ty wymyśliłaś tą randkę więc mi teraz pomożesz w przygotowaniach- oznajmił jasno,chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia.
 Westchnęłam i poddałam się Niestety na dole zobaczyła nas mama.
- O już idziesz? Ale odwiedzisz nas kiedyś prawda?
- Tak proszę pani - uśmiechnął się Zayn
- Mamo, wychodzę nie wiem kiedy wrócę. Musze ubrać ta sierotę.
- Ubrać? Czy wy? - nie dokończyła .
- NIE ! - powiedzieliśmy razem
- Szkoda. Iga takie ciasteczko, bierz się za niego - mruknęła.
 Zayn parsknął śmiechem a ja przewróciłam oczami. Wsiedliśmy do samochodu. Zayn włączył radio. jechaliśmy tak, gdy nagle usłyszeliśmy Harrego. leciało ,,One Way Or  Another " . Zayn zaczął śpiewać swoja kwestię. Kiedy leciała solówka Liama, przypomniał mi się wczorajszy wieczór. Momentalnie mój humor się pogorszył. Dotarliśmy do domu 1D. A w środku? Cisza .... to źle wróży.
- Słyszysz ? - spytałam Zayna .
-Właśnie nic nie słyszę. Cisza. Coś się dzieje - czyli nie tylko ja tak myślałam. Udaliśmy się na górę. Niall i Harry spali. Louisa nigdzie nie było. Swoja drogą Blondyn wygląda bardzo słodko gdy śpi. Tak niewinnie, aż chciałoby się położyć koło niego. Wyrywając się z tych myśli, poszliśmy do pokoju Zayna .
- Jestem cały Twój - powiedział.
- Jak to zabrzmiało - zachichotałam.
- Oj tam, oj tam  - wybuchnęliśmy  śmiechem. Stanęłam przed ogromną szafą Zayna.
 -Tyle ciuchów...Pierwszy raz stoję przed tak wieloma ciuchami- byłam zauroczona jego kolekcją.
-Przesadzasz- skomentował krótko.
-Przesadzam? Weź...Nawet ja nie mam tyle ciuchów. W sumie największa dziunia u mnie w szkole tylu nie ma.
-Musze jakoś o siebie dbać. A teraz nie marudź tylko mi pomagaj- zniecierpliwił się.
-Czekaj jakoś to muszę ogarnąć- zaczęłam grzebać w ubraniach. Po dłuższej chwili wybrałam Zaynowi zestaw.
 Były to czarne rurki, biała koszulka i rozpięta koszula w kratkę
- Idź się przebież.
- Okej - udał się w stronę łazienki. Gdy z niej wyszedł,aż padłam.
- I jak ? - spytał
- Jezu Zayn seksiaku ! Perrie ma szczęście - powiedziałam.

- Oj bo się zawstydzę - odpowiedział z uśmiechem
- W porządku. Jeszcze pozostaje fryzura i jesteś gotowy.
- Fryzurę to sobie sam ułożę
- Okej - zaśmiałam się. Stanął przed lustrem i zaczął ją układać. Zauważyłam,że na stoliku nocnym leży jego MP3, więc aby się nie nudzić, włączyłam ją i zaczęłam słuchać muzyk. No nie powiem, ma gust. Po dwudziestu minutach był gotowy .
- Zawsze tyle ją układasz?
- U mnie musi być wszystko idealnie. Ja jestem idealny .
- I skromny - skwitowałam .
- I skromny - zgodził się. Zaśmialiśmy się .
- Dobra skromnisiu radzę ci się streszczać, bo spóźnisz się i randka nie wyjdzie.
- Okej już idę. Dziękuję ci za wszystko. nie wiem co bym bez ciebie zrobił - zmoknął mnie w policzek .
- W porządku. Od czego ma się przyjaciół .
- I to jakich. Chodź podrzucę cię. Mam jeszcze czas.
- Nie trzeba, przejdę się.
- Nalegam.Po tym co wczoraj...Przepraszam.
- Zayn jak się spóźnisz to ..
- Nie spóźnię - zapewnił.
- No dobra - uległam.

Zayn wyszedł z mieszkania, a ja postanowiłam zajrzeć  do chłopaków i się z nimi pożegnać. Harry jeszcze smacznie spał, a Lousia nadal nie było. Zdziwiło mnie ,że nie znalazłam Nialla. Pomyślałam,ze pewnie on też gdzieś wyszedł. Może do Liama?
Ruszyłam w stronę drzwi. Nagle ktoś włączył muzykę.
-Iga....Iga chodź tu. - usłyszałam głos przebijający się przez echo muzyki płynącej z głośników. Poszłam w stronę dobiegającego hałasu.Doprowadził mnie do salonu.
Zauważyłam Nialla, który siedział na kanapie ogrzewając się przy kominku.
-Szukałam cię - powiedziałam.
-I znalazłaś- jego odpowiedź była krótka. Uśmiechnął się delikatnie.Odwzajemniłam uśmiech.
-Co tam? -spytał. Usiadłam obok niego. Siedziałam t
ak przez chwilę i wpatrywałam się w dogasające płomienie.
-
To nic że noc nieprzespana i spędzona na czuwaniu przy Liamie, a cały dzień ledwie chodzę ze zmęczenia, ale szczęśliwa że nic mu nie jest. A u ciebie?- zapytałam i spojrzałam się na niego.
-Jak przyszliśmy z chłopakami to ja i Harry od razu poszliśmy na wyrko. Dopiero nie dawno się obudziłem i postanowiłem rozpalić w kominku. Nie wiesz gdzie Lou ?
- Właśnie nie. Jak przyjechaliśmy z Zaynem to go już nie było.A  właśnie Zayn. Czeka na mnie. Muszę iść,
- Jak to czeka ?
- Zayn ma randkę. Zaoferował się, ze mnie odwiezie do domu. W końcu się spóźni na własną randkę.
- No dobrze to leć. Zdzwonimy się później. Idziesz jutro do Liama?
- Tak, z mamą .
- Ooo - zdziwił się Niall.
- Zdziwienie co nie? Ja też jestem zszokowana. Dzisiaj stwierdziła, ze Zayn jest zacytuję ,,ciasteczkiem"- Niall zaczął się śmiać
- Poczekaj.Jeszcze nie widziała mnie. 
- Wy wszyscy jesteście tacy skromni.No i nie wiem czy ci już to mówiłam, ale... - usłyszałam dźwięk klaksonu -Potem ci powiem. Na prawdę muszę iść. Do jutra .
- Do jutra - cmoknął mnie w policzek.
 Weszłam do swojego domu i od razu postanowiłam iść wziąć odprężający prysznic. Wzięłam piżamę i ruszyłam do łazienki. Ciepła woda spływająca po moim ciele rozluźniła je. Umyłam się i ubrałam. Poszłam powiedzieć mamie dobranoc. Przy okazji zjadłam jeszcze kanapkę którą dla mnie zrobiła. Położyłam się na swoim łóżku i zasnęłam.

_________________________
Hej to już 11 rozdział ;;D
I jak wam się podoba?
Średnio wyszedł ;D
Już zaczną się teraz scenki romantyczne, więc przygotujcie się haha ;D

28 KOMENTARZY - KOLEJNY ROZDZIAŁ ;D
Pozdrawiamy Bella i Liamkowa

7 kwietnia 2013

Rozdział 10





Odwiesiłam kurtkę i zdjęłam botki. Nie zdążyłam jeszcze wejść, gdy ujrzałam moją mamę gotującą obiad! Byłam w wielkim szoku. Nie pamiętam kiedy ostatni raz moja mam coś ugotowała. Zwykle zamawiała pizzę, czy inne dania na wynos.
Z przerażoną miną weszłam do kuchni.
- O cześć kochanie. - powiedziała i pocałowała mnie w policzek. Jejku... Czy to moja mama? To naprawdę ona? Nie mogłam uwierzyć.
- Jak było u znajomych? Opowiesz mi o nich? Może zaprosisz ich kiedyś, koniecznie muszę ich pozna- Wow! Jakaś metamorfoza czy jak?
- Mamo to ty? Czy to kosmici w Twoim ciele-spytałam całkiem poważnie. Mama wybuchnęła radosnym śmiechem, zaraz jednak spoważniała. Usiadła zrezygnowana na krześle.
- Córeczko tak mi wstyd. ja ... Nawet nie wiem, jak cię przeprosić - zaczęła.
- O czym ty mówisz. Możesz jaśniej?- zapytałam. W moim głosie było czuć złość. Domyślałam się o czym chciała powiedzieć,ale chciałam usłyszeć to z jej ust.
- Iga uspokój się. Wiem, ze źle postępowałam. Chcę naprawić swój błąd. Mam nadzieje, ze jeszcze nie jest za późno i mi wybaczysz...
- Co masz na myśli ?
- Wzięłam urlop na miesiąc i ... Pakuj się! Wyjeżdżamy do Bułgarii! Od dzisiaj nie ma oszczędzania. Kupię ci wszystko co zechcesz. Ciuchy, kosmetyki, dodatki zobaczysz ...
- Myślisz ,ze tak po prostu nakupujesz mi dupereli i wynagrodzisz swoją nieobecność przy mnie, gdy naprawdę...- nie mogłam powstrzymać łez. Wzięłam głęboki oddech i kontynuowałam- ...Gdy naprawdę cię potrzebowałam.
-Ja... przepraszam. Wiem ,że postąpiłam egoistycznie dając się wciągnąć w wir pracy, ale chciałam...Chciałam żeby nigdy niczego ci nie brakło...- tłumaczyła się moja mama.
-Niczego nie brakowało? Zabrakło najważniejszego. Uczucia... Wystarczyłaby odrobina miłości i czasu. - moje łzy ciekły po policzkach.
-Skarbie, nawet nie wiesz jak mi przykro. Nie byłam wzorem matki. Wręcz przeciwnie. Byłam jej najgorszym wcieleniem. Dasz mi drugą szansę?- łzy pociekły po jej twarzy.
 Dawno nie widziałam mamy w takim stanie. Ostatni raz widziałam ja w rozterce po rozwodzie rodziców. Kiedy sobie nie radziła.
Moje serce biło w przyśpieszonym tempie. Spojrzałam w jej smutne, zaszklone oczy. W mojej głowie piętrzyło się mnóstwo pytań. Jak dużo można wybaczyć osobie, którą się kocha? Jaką mamy pewność, że to się nie powtórzy?
Nagle mama podeszła do mnie bliżej i chwyciła delikatnie moje dłonie.
Moje nogi stały się jak z waty. Wyrwałam się jej i ruszyłam w stronę drzwi. Nie wiedziałam czym się kieruje i dokąd biegnę.
Słyszałam jeszcze nawoływania mamy. Miała taki smutny głos. Nie zwracałam jednak na to uwagi tylko biegłam. Nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się  w parku. Postanowiłam napisać do Nialla. W końcu był moim przyjacielem : 
                                                   Hej, Bardzo jesteś zajęty ? xoxo

Odpowiedź nadeszła bardzo szybko:  No witam . W sumie to nie. A o co chodzi ?

Szybko mu odpisałam:   Mógłbyś przyjść do parku ? Potrzebuje z kimś pogadać.

  Niall już nie odpisał. Zlał mnie.
Ma rację, po co ma tracić czas dla jakiejś dziewczyny z Polski? Jak podle go oceniłam, gdy niedługo potem ujrzałam jego sylwetkę zbliżająca się w moja stronę.
Ze łzami w oczach wstałam i pobiegłam w jego stronę. Wtuliłam się w jego tors. Poczułam że obejmuje mnie swoimi ramionami. Delikatnie głaskał mnie po plecach. W jego objęciach czułam się tak bezpiecznie. 
-No już cichutko-szeptał do mojego ucha. Chciałabym tak trwać przytulona w niego całe wieki.
W końcu niechętnie się od siebie odsunęliśmy . Usiedliśmy na ławeczce. Ochłonęłam trochę. Popatrzyłam na Nialla i delikatnie się uśmiechnęłam.
- No teraz to już się nie wymigasz. Opowiadaj co się stało - zachęcił mnie .
- Chodzi o moją mamę - zaczęłam i mimowolnie się skrzywiłam.
- Co znowu zrobiła?
-  Haha ... nie uwierzysz ale ... wzięła wolne, aż na miesiąc. Niall ona chce to naprawić. Nie wiem czy mogę jej wybaczyć, a przede wszystkim zaufać.
- Wiesz... wydaje mi się, ze Twoja mama zrozumiała swój błąd. Na Twoim miejscu dałbym jej ostatnią szansę. Widać, ze chce się poprawić.
- Sama nie wiem. Może masz rację. Ech... Wiedziałam, że mi pomożesz . W sumie to nie potrzebnie spanikowałam - zrobiło się chłodno. Zmarzłam.
 Blondasek to zauważył, gdyż zaczął ściągać swoja kurtkę i bez słowa mi ją podał.
- Do czego mi to ?
- Nie wiesz do czego służy kurtka ? - spytał z politowaniem Niall .
 - Bierz ją i nie marudź.
-Jeszcze nawet nie zaczęłam marudzić- oburzyłam się.
-No właśnie, jeszcze- powiedział poważnie. Po chwili wybuchnęliśmy śmiechem.
Wzięłam od Horana kurtkę i założyłam ją. Od razu poczułam jak ciepło i zapach jego perfum otulają moje ciało.
Oprałam głowę o jego ramię. Przymknęłam powieki  i mimowolnie się uśmiechnęłam.
-O czym myślisz?- usłyszałam szept.
-O świecie.- odszepnęłam.
-I co tam wymyśliłaś?- zapytał ponownie.
-Że jest wspaniałe.
-Jak to? Jeszcze tak nie dawno, jak cię poznałem mówiłaś co innego.
-To było zanim cię poznałam...- powiedziałam.
Popatrzyłam się w jego oczy. To była magiczna chwila. Przypomniało mi się,że prawie to samo powiedział mi Liam.
 - Masz rację - powiedziałam nagle wstając. - Nie powinnam tak reagować. Pójdę porozmawiać z mamą.
- Grzeczna dziewczynka - uśmiechnął się Niall.
- Ta dziewczynka nie nawróciłaby się bez pewnego chłopczyka - cmoknęłam go w policzek.
- Odprowadzę cię.
- Nie mam nic przeciwko.

_________Oczami Nialla__________ 
 Szliśmy przez park, a ona śmiała się co jakiś czas zginając w pół. Śmiałem się razem z nią spoglądając na jej śliczny uśmiech. Od niej odrywały mnie tylko spojrzenia innych mężczyzn w naszą stronę, których nie dało się nie zauważyć. Wiedziałem, że jest piękna, ale najbardziej bałem się tego, że pozwoli innemu mężczyźnie zbliżyć się do siebie jak ja do niej. Zawsze gdy z nią bywałem, nawet myślami, świat wydawał mi się nierealny. A może nie nierealny, ale po prostu inny.
Kiedy dochodziliśmy  już prawie do jej domu zaczepiło nas dwóch mężczyzn. Byli wysocy i nieźle napakowani.
 Zbliżyli się niebezpiecznie do Igi. Postanowiłem interweniować. Zasłoniłem ją swoim ciałem.Niestety jeden z nich złapał mnie od tyłu. Nagle do dwójki dołączyło jeszcze trzech. Pochwycili Igę. Dziewczyna szamotała się bezradnie i krzyczała moje imię.
Nie mogłem jej pomóc.
Próbowałem się wyrwać jednak na marne. Nagle ujrzałem Liama. Nie wiedziałem skąd on się tu wziął. Payne przywalił z całej siły pięścią w twarz jednego z napastników.
Przypomniałem sobie , ze Daddy trenował kiedyś boks. Jednak on nie mógł dać im sam rady. Dwóch typów puściło mnie i podeszło do Liama.
Widziałem jak brunet upada. Iga płakała i  krzyczała, aby go zostawili. Odepchnąłem dziewczynę i pobiegłem wspomóc Liama. Próbowałem ich odciągnąć od mojego przyjaciela. Nagle w ciemnościach coś błysnęło. Usłyszałem krzyk Liama.
Rabusie uciekli przerażeni. Gdy zobaczyłem Liama serce mi stanęło. Był poobijany, a z klatki piersiowej wystawał mu nóż.
Iga zaczęła krzyczeć . Słyszałem jak dzwoni po pogotowie. Podszedłem do Liama. Miał otwarte oczy.
Zauważyłem, że mocno zaciska pieść. Kolejna łza mimowolnie wydobywała się spod jego drżącej powieki.Złapałem  przyjaciela za rękę.
-Nie zamykaj oczu. Liam..
-Ja....Ja.Nie chce umierać- wydyszał zmęczonym głosem. Nie mogłem powstrzymać się od płaczu. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Kątem oka zauważyłem że Iga klęka obok mnie.
- Błagałam, nie zamykaj oczu, nie zasypiaj, masz dla kogo żyć- nie moglem powstrzymać potoku słów.
-Liam...Nie zamykaj oczu! - zaczęła krzyczeć Iga. Jej głos drżał i dało się wyczuć strach.
Pogotowie zjawiło się w natychmiastowym tempie.
-Błagam ratujcie go!  - zacząłem krzyczeć. Iga złapała moją rękę i uścisnęła. Położyli go na nosze i zanieśli do karetki.
Podszedł do nas policjant. Razem z karetką przyjechała również policja
- Co tu się stało? Jak doszło do tego, że ten mężczyzna ma nóż w klatce piersiowej? - zadawał pytanie po pytaniu. Iga nie była w stanie mu teraz odpowiedzieć. Cały czas patrzyła jak wnoszą Liama. Postanowiłem wytłumacz wszystko policjantowi.
- Może pojedziemy na komisariat ? - zaproponował.
- Tak oczywiście - odpowiedziałem. Podszedł do nas lekarz i powiedział, ze może jechać z nimi jedna osoba.
- Iga jedź z nim. Ja złożę zeznania i powiadomię chłopaków.
- Dobrze - cała zapłakana udała się do karetki.
Pojechałem na komisariat i złożyłem zeznania. Postanowiłem powiadomić chłopaków.
Wychodząc z komisariatu napisałem sms'a do Zayna i poprosiłem by przyjechał z chłopakami do Nandos, które znajduje się koło szpitala. Nie chciałem im mówić przez telefon, dlaczego akurat w tym odległym miejscu się spotykamy.
Usiadłem przy stoliku i czekałem. Nic nie zamawiałem, bo z przerażenia i tak nic bym nie przełknął.  Ku mojemu zdziwieniu przyjaciele przyjechali dość szybko.
-No co jest żarłoku? Wiem że lubisz jeść, ale Nandos jest również nie daleko naszego domu. Bezsensownie się tylko tutaj wlekliśmy. - zaczął mieć pretensje Harry.
-Zamknij się. Nie widzisz, że nawet nic sobie nie zamówił? - zaczął upominać go Zayn.
-Co się stało? A gdzie Liam?-  dopytywał się Louis.
Nim się spostrzegłem z moich oczu pociekły łzy. Chłopaki widząc to przysiedli się do mnie .
- Co się stało? Niall gdzie jest Liam - dopytywał się zdenerwowany już Zayn.
- On .. on ....- schowałem twarz w dłoniach.
- No powiedz wreszcie!- zaczął krzyczeć Harry.
- Nie krzycz na niego, to nic nie da. Niall powiesz nam? - Powiedział łagodnie Lou piorunując wzrokiem Harrego.
- Liam .. jest w szpitalu. Walczy o życie - wydukałem.
-Ale... Jak to?- zapytał zszokowany Zayn.
-Bo...Na...-  nie mogłem złożyć żadnego zdania w całość. Czułem,że mam sucho w gardle. Każde przełknięcie śliny sprawiało mi ból.
-Dajcie mu chusteczkę i przynieście coś do picia- nakazał stanowczo Louis. Spostrzegawczy jest.
Po chwili trzymałem w ręku kubek z wodą i chusteczkę. Wydmuchałem nos i upiłem łyk wody. Wziąłem głęboki wdech. No to teraz czas na wyjaśnienia.
- Spotkałem się z Igą. W parku. Rozmawialiśmy. Zaproponowałem jej, ze ja odprowadzę. I kiedy wracaliśmy zaatakowało nas kilka typów. Dwóch mnie pochwyciło a reszta przyczepiła się do Igi. I właśnie wtedy pojawił się Liam. Zaczął ich odciągać od Igi. Nagle zaczęli go kopać a jeden z nich .... - tu znowu rozpłakałem się jak małe dziecko.
 Ludzie patrzyli się na mnie, jednak nie obchodziło mnie to. Liam może umrzeć przeze mnie. Przez moja nieuwagę . Mogliśmy przecież iść główną drogą.
- Niall uspokój się! - nakazał Harry.
-Co mu zrobili?
- Wepchnęli mu nóż w klatkę piersiową - dokończyłem szeptem. Louis ukrył twarz w dłoniach. Słyszałem szlochanie Zayna.
- I ma się rozumieć,że teraz jest w szpitalu?- spytał. Pokręciłem głową na znak potwierdzenia.
-Idziemy.- oznajmił Harry.
Wszyscy wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę szpitala. Przez całą drogę Zayn trzymał mnie za  rękę i co jakiś czas mówił, że  wszystko będzie dobrze. Fajnie mieć przyjaciela, który jest dla nas wsparciem, a co najważniejsze jest przy nas, gdy go naprawdę potrzebujemy.
Dotarliśmy do szpitala. Louis jako jedyny w miarę opanowany podszedł do recepcji i spytał o salę , w której leżał Liam. Okazało się, że to sala z numerkiem 6. Wszyscy zapłakani usiedliśmy na krzesełkach wyczekując lekarza. W końcu wyszedł.
- Panie doktorze co z Liamem?
- Jesteście państwo z rodziny?
- Gramy z nim w zespole, mieszkamy i wiemy o nim wszystko, wystarczy? - zapytał z przekąsem Harry.
- Tak oczywiście. Zatem .... Wyjęliśmy nóż, ale z Panem Paynem jest ciężko. Jego stan określamy jako krytyczny. Jeżeli przeżyje tą dobę to będzie dobrze.
Ukryłem twarz w dłoniach i po raz kolejny wybuchnąłem płaczem. Ze złości kopnąłem nogą w krzesło.
-Niall uspokój się. - podszedł do mnie Zayn. Chwycił mnie mocno za ramiona.
-Ogarnij się! Musimy wierzyć, że wszystko będzie dobrze! - powiedział patrząc mi głęboko w oczy. Przytulił mnie.
-Dziękuje- wyszeptałem. Wytarłem łzy.
-Możemy do niego wejść- spytał z nadzieją Louis.
- W środku jest jakaś młoda dama. Chyba dziewczyna waszego przyjaciela. Możecie do niej dołączyć.
Jakoś nikt nie miał  śmiałości wejść jako pierwszy. Postanowiłem, że ja to zrobię. Lekko nacisnąłem na klamkę i otworzyłem drzwi. Moim oczom ukazał się Liam podłączony do kroplówki i jakiś urządzeń.
 Miał zabandażowaną klatkę piersiową, a na twarzy widniały plastry i można było zauważyć ślady siniaków. Przeniosłem wzrok na Igę. Widziałem że jest  zmęczona i zmartwiona. Trzymała mocno rękę Liama. Po jej policzkach spływały łzy.


 _____________________________________________________

 Hejka

To już 10 rozdział...Ach ten czas leci.
Dodaliśmy ankietę,. Prosimy, abyście zagłosowały, bo chcemy zobaczyć jakie jest wasze zdanie.;)
Piszcie komentarze i wyrażajcie śmiało swoją opinie. ;p


25 KOMENTARZY - NASTĘPNY ROZDZIAŁ !
Za każdy komentarz chętnie się odwdzięczamy ;D

Pozdrawiamy! Bella i Liamkowa .