26 lutego 2014

Rozdział 19


- Mam pomysł ! - wykrzyknął nie kto inny jak Tommo.
- Co wy na to abyśmy zrobili... MAŁY MELANŻYK W LESIE?
Uwielbiam jego spontaniczne pomysły. Choć czasem są tak nierozsądne i ryzykowne że strach je realizować.

Moje stopy zanurzyłam w ciepłych butach i założyłam kurtkę.
-Załóż też szalik, nie chcę, żeby było ci zimno- powiedział troskliwie Liam i chwycił nasze torby. Uśmiechnęłam się do niego i zrobiłam jak kazał.
-Nie mogę uwierzyć, że jedziemy do tego domku w środku lasu. Przecież tam nie ma nic oprócz tego domku. Nie boisz się?
-Jest w porządku. Tak długo, jak jestem tutaj nic się nie stanie. Nikt i nic cię nie skrzywdzi, obiecuje- oznajmił z przekonaniem. Przytuliłam chłopaka i wspólnie wyszliśmy przed dom, gdzie już czekał na nas van. Zza drzwi furgonetki wychylił się Niall.
-Cholera, Iga! Wyglądasz na zmarzniętą. Wskakuj do środka- powiedział i chwycił mnie za rękę. Usiadłam obok Nialla.
Liam wrzucił nasze torby do bagażnika i usiadł za naszymi siedzeniami.
Louis usiadł na miejscu kierowcy, a obok niego Harry. Zayn natomiast zajął miejsce obok Liama.
Nagle poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu.
-Tak, Harry?- spytałam, mając małe wątpliwości, czy to właśnie on.
-Boisz się?- uśmieszek w jego oczach wyrażał, iż wie, że jestem przerażona. Westchnęłam.
-Tylko troszkę, nie wydaje się to dla Ciebie straszne? Samotna chatka, w lesie?
-To na pewno jest straszne. Ale musimy urozmaicać sobie czasem życie.
Harry zamrugał oczami. Ten las jest bardzo znany dla Brytyjczyków. Przez nich to miejsce jest nazywane „Lasem Strachu”.
-Troszkę urozmaicać? Mogliśmy po prostu wybrać się do jakiegoś klubu lub urządzić „Projekt X” w waszym domu. Pobyt w lesie, znanym z angielskich samobójstw? Nie, to po prostu… Okropne.
Moje usta nie potrafiły wyrazić nic innego niż strach, którego tak bardzo nie chciałam okazywać.
-Wszystko będzie dobrze Iga. Masz mnie i resztę chłopaków. Przy nas będziesz bezpieczna. To będzie ciekawa przygoda!- próbował mnie rozweselić, gdy Louis odpalił samochód.
-Wszyscy gotowi?- wykrzyknął Tom do tylnej części auta.
Po chwili usłyszałam entuzjastyczny głos chłopaków.

Moje oczy otworzyły się gwałtownie, gdy furgonetka zaczęła się trząść od nierównej drogi.
Mój wzrok powędrował do zegarka, znajdującego się na moim nadgarstku. 18:00. Spałam godzinę. Podczas tej godziny Louis rozpoczął jazdę do lasu.
-Uh, gdzie jesteśmy?- ziewnęłam, rozciągając swój kręgosłup. Spojrzałam przez okno i zobaczyłam, widok gór wyłaniających się spoza licznych drzew.
-Tak naprawdę nie jesteśmy jeszcze w „Lesie Strachu”. Jest to skrót, dzięki któremu szybciej się tam dostaniemy- wyjaśnił Louis, przecierając dłonią oczy.
-Ale nie bój się, kochana. To tylko las. Tylko Bambi i jego przyjaciele tu mieszkają.
Niall spojrzał na mnie swoim słodkim uśmiechem. Jego mina wyrażała, że chciałby mnie jakoś pocieszyć.
-Więc… Jak się spało Iga?- spytał Harry pochylając się ze swojego miejsca.
-Bardzo dobrze. Nie mogę uwierzyć, że przespałam ponad godzinę.
-Oj, jestem pewny, że dobrze ci się spało, bo byś tak nie chrapała, gdybyś źle spała- Zayn uśmiechnął się do mnie. Na moich policzkach pojawiły się rumieńce.
-Co? Ja chrapałam?!- skrzyżowałam dłonie na klatce piersiowej z zażenowaniem. Chłopcy roześmiali się.
-Zrelaksuj się. Droczymy się tylko z tobą- wyjaśnił mulat. Westchnęłam z ulgą i irytacją jednocześnie.
-No to teraz, gdy Iga się obudziła, to możemy włączyć wreszcie radio? Nie podoba mi się jazda po lesie w milczeniu- jęknął Liam do Louisa. W porozumieniu z Liamem, Louis włączył radio.
Kwestia chwili, gdy van został wypełniony śpiewem. Słysząc James’a Arthur’a „Recovery” wpadliśmy w fantastyczny nastrój. Uwielbiam śpiewać z moimi znajomymi nawet, gdy nie do końca nam to wychodzi. http://img.metro.co.uk/i/pix/2012/01/10/article-1326213336933-0F63FC0600000578-59693_466x310.jpgKażdy śpiewał w innym tempie, a radia w ogóle nie było słychać.
Krzycząc słowa piosenki mknęliśmy przez las, nieubłaganie zbliżając się do naszego celu.
Chłopcy śmieli się niewinnie wraz z kolejnymi piosenkami.
-Co to jest Zayn?- zapytał Harry szukając wzrokiem chłopaka.
Każdy z nas wyjrzał przez okno i ze zdziwieniem przyglądaliśmy się czarnemu znakowi stojącym przy drodze. Niall wyciągnął telefon i włączył „Tłumacz Google". Wpisał teks ze znaku i włączył przyciska audio.
-Życie to piękna rzecz. Przemyśl to. Pomyśl o swojej rodzinie-ostrzegł nas automatyczny głos tłumacza.
-To miejsce jest poważne czy raczej żartem?- zapytał Zayn poprawiając swoją pozycję i oddalając się od okna.
Jechaliśmy po kałużach i licznych kamieniach.
Louis zmrużył oczy przyglądając się w kierunku wyłaniającego się zza drzew domku.
-Ej, myślę, że jesteśmy już na miejscu- zakomunikowała. Wydawało nam się, że jesteśmy coraz bardziej odizolowani od świata, gdy samochód podjechał pod opuszczony domek.
Moje serce zaczęło bić mocniej, gdy zobaczyłam, gdzie mamy spędzić noc. Nie spodziewałam się luksusowego pobytu, ale to było mniej niż przewidywałam.
Drzwi wejściowe były spróchniałe, a schody do nich prowadzące pęknięte.
-To nie wygląda zbyt gościnnie- jęknął Harry.
-Myślę, że to wygląda odważnie- powiedział Louis i otworzył drzwi, wychodząc z samochodu.
Podążyliśmy za nim. Zaczęłam rozglądać, ale wokół nas był tylko las. Niall stanął koło mnie i zaczął mi się przyglądać.
Przytuliłam się do niego, a on objął mnie w pasie. Czując jego dłonie, poczułam dreszcz.
-Spokojnie, to tylko chatka. Nie masz się czego bać- zaczął mnie pocieszać. Próbowałam ukoić się jego słowami i wejść do środka. Rozejrzałam się jeszcze raz dookoła i zauważyłam, że reszta chłopaków jest już w domku. Próbowałam ukoić się jego słowami i wejść spokojnie do środka.
Moje stopy unikały plam glonów i pleśni na każdym skrzypiącym kroku. Powietrze było zimne i było czuć zapach starej kory, który został przyniesiony przez wilgoć. W pokojach było strasznie ciemno.
-Nie zbyt domowa atmosfera- oznajmił Harry.
-Można by było zrobić tu kilka dodatkowych okien, to by trochę rozjaśniło się tutaj- Louis zachichotał, a my razem z nim. To pozwoliło nam wyłamać odrobinę strach.
Louis chodził po piętrze i przyglądał się meblom, przy każdym z nich zatrzymując się i rzucając jakiś komentarz.
-Zastanawiam się kto tu mieszkał przed nami- rozmyślał głośno Zayn.
-Nie wiem, ale wybrali dość niewygodne miejsce do życia. Kto chciałby żyć z tyloma śmieciami?- powiedział Niall, idąc w głąb domu, ciągnąć mnie za sobą.
-Pianino? To znaczy, spodziewałem się jakiegoś nieboszczyka… - wyjaśnił Niall.
Zadrżałam, na jego słowa i niepewnie rozglądałam się po pomieszczeniu.
-Iga, jest w porządku. Chcę, żebyś po prostu spróbowała się zrelaksować. Nie ma tu żadnego niebezpieczeństwa jak widać- uspokajał mnie Niall. Obrócił mnie do siebie, zaciskając ręce wokół mojej talii i przysunął mnie bliżej siebie. Swoje czoło oparł na moim i uśmiechnął się do mnie, patrząc mi w oczy.
-Później może zabiorę cię nad jezioro u podnóża góry, może wtedy uwolnisz część napięcia. Co o tym myślisz? –wyszeptał, przecierając kciukiem po moim policzku.
Przerwał nam krzyk Harrego. Oboje, równocześnie się obróciliśmy i zobaczyliśmy go leżącego na ziemi.
-Co się stało? – spytałam, gdy podeszłam by pomóc mu wstać.
-Nie wiem, potknąłem się chyba o tą linę- Harry położył się na plecach by odetchnąć. Po chwili wsparł się na łokciach i kręcąc nogą próbował wydostać się z liny. Ukucnęłam i zaczęłam ją odplątywać.
-Jeny, ta lina jest ciężka- powiedziałam z trudem ją odplątując.
- Wiecie co? Chyba nie powinniśmy tu zostawać na noc… - oznajmił Harry. Ja i Niall spojrzeliśmy na niego ze zdziwieniem.
-Ze względu na strach Igi, oczywiście-dodał zakłopotany. Wybuchliśmy śmiechem.
-Chłopaki! Zbierać dupy i do samochodu!- krzyknęłam szczęśliwa, aby pozostali usłyszeli.

-Dobra, ja po prostu usiądę na tym krześle i będę udawać, że pomagam- powiedział Louis i z uśmiechem usiadł na krześle.
-Ooooj nie, nie nie! Mój drogi… Masz zamiar nam pomóc- oznajmiłam i spojrzałam na niego surowo, po czym zaczęłam się śmiać.
-Dobra, pozwól nam chociaż w spokoju rozstawić ten namiot- powiedział Liam i spojrzał na niego prosząco.
-Myślę, że powinniśmy ustawić te namioty tutaj- wskazałam na miejsce niedaleko drzew.
-A tak w ogóle ile mamy namiotów?- zapytałam z ciekawością.
-Mamy tylko dwa, bo „niektórzy” nie wzięli swoich- powiedział Liam i zmierzył Louisa, Harrego i Zayna wzrokiem. Zdziwiłam się, że Niall pamiętał o namiocie.
-Mieliśmy spać w domku, z którego zwialiśmy – bronił się Louis.
-Jeszcze nie spałam w namiocie, gdy jest tak zimno, więc może być ciekawie-powiedziałam wzruszając ramionami.
-Przytulisz się do Nialla to będzie ci cieplej- palnął Louis. Udałam, że tego nie usłyszałam i zajęłam się rozstawianiem namiotu.
- Ustawiamy nasze rzeczy w namiocie i rozpalamy ogień?- zaproponował Liam, gdy skończyliśmy rozkładać nasz obóz.
-Kto z kim śpi?- zapytaj ziewając Louis. Pięć par oczu zaczęły wpatrywać się we mnie. Zrozumiałam, że liczą na to, że to ja podzielę dwa namioty na 6 osób.
-Co?- spytałam.
-Udaje, że nie wie- mruknął Louis.
-W ogóle ile osobowe są te namioty?- zaciekawił się Zayn.
-Mój był czteroosobowy, a Nialla... Chyba dwu- wyjaśnił Liam.
- Śpie z Liamem!- wykrzyknął Zayn i Harry jednocześnie.
-Haha... A tam gdzie Harry tam i ja- zaśmiał się Lou. Spojrzała na nich, a potem ukradkiem na Nialla.
-Powstrzymam się od zbędnych komentarzy- powiedział Louis i wszedł do namiotu z pozostałymi chłopakami.
Nie przeszkadzało mi dzielenie namiotu z Niallem, przecież byliśmy rzeczywiście bliskimi przyjaciółmi, więc pomyślałam, że fajnie będzie spędzić z nim czas.
-Idę na spacer!- krzyknęłam do chłopaków i nie słuchając ich protestów ruszyłam przed siebie.
Szłam w dół, po polnej drodze, która biegła wzdłuż naszego kempingu.
Już po chwili moje myśli skupiły się na Niallu.
Naprawdę mi nie przeszkadzało, że będę dzielić z nim namiot. No tak, po raz kolejny zaczęłam rozważać czy możemy stać się kiedyś kimś więcej niż przyjaciółmi i szczerze mówiąc, teraz nie wydaje mi się to takie złe, jak jakiś czas temu. Liam ma Angele... Uroczo razem wyglądają, a widać, że mają się ku sobie. Tak, mówię to właśnie ja. Niegdyś chorobliwie o niego zazdrosna , ale zawsze przecież w podświadomości liczył się bardziej Niall.
Wkrótce znalazłam się z powrotem na kempingu. Ognisko zostało rozpalone, a chłopacy rozsiedli się wokół niego popijając piwo.
-Siema pijaki!- krzyknęłam wesoło siadając obok nich. Harry podał mi otwarte już piwo.
-Ona...- zaczął Liam.
-Nie kończ! Jedno piwo jej nie zaszkodzi- przerwał mu Hazza. Uśmiechnęłam się.
Fajnie jest czasem wyluzować i spędzić czas z przyjaciółmi.

Było późno w nocy, kiedy rozeszliśmy się do swoich namiotów.
Zgasiłam ognisko i dołączyłam do Nialla, który leżał już w naszym namiocie.
-Niall...- zaczęłam niepewnie, gdy zapięłam zamek od wejścia.
-Tak?- wymamrotał niepewnie.
https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQm4bQHjuU2C36BaSCo5IZTDsahhw-0GcYnL2lZ9uCqQ56A1NNU-Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się jak by to było, gdybyśmy byli razem?- wydusiłam, bawiąc się nerwowo sznurkiem od swoich dresów.
Nic na to nie odpowiedział, ale poklepał miejsce obok siebie, wskazują, że mam się położyć obok niego. Wślizgnęłam się pod kołdrę.
-Wiesz co?- mruknął niskim i nieco zmęczonym głosem, który brzmiał tak uroczo, że poczułam dreszcze wzdłuż kręgosłupa. Jego gorący oddech czułam na swojej szyi.
-Co takiego?- spytałam nerwowo w odpowiedzi, patrząc na niego.
Przymknął oczy i oparł czoło na moim, a dłońmi gładził moje ramię.
-Za każdym razem, gdy cię widzę- wyjaśnił, łącząc nasze usta. Poczułam jego ciepłe i wilgotne wargi, a przez moje ciało po raz kolejny przeszły dreszcze. Jego silne ramiona wprawiły, że przyciągnął mnie bliżej siebie. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
-Naprawdę?- szepnęłam, chcąc mieć pewność. Oparłam dłoń na jego klatce piersiowej i wtuliłam w nią głowę.
Uśmiechnęłam się, myśląc, jak wspaniale jest być teraz w jego ramionach. Wkrótce poczułam, że moje powieki powoli się zamykają, a już po chwili zmorzył mnie sn.

Moje oczy zamigotały, słysząc, że wejście do namiotu zostało otwarte. W nich stał Zayn i Louis trzymając telefony w dłoniach.
-Hej!- zaczęłam krzyczeć, podnosząc rękę, aby zasłonić oczy.
-Poczekaj!- zaśmiał się Louis robiąc jeszcze kilka zdjęć.-To będą świetne zdjęcia na Twittera.
-Już słyszę dzwony weselne- skomentował krótko Zayn i ruszył z powrotem do swojego namiotu. 

____________________________________________________________________________
Jak zwykle mamy opóźnienie. Ogromne opóźnienie. Masakra. Głupio nam tak, że obiecujemy, że będziemy dodawać częściej rozdziały, a dodajemy go po dwóch miesiącach ;c
Nie będę się tłumaczyć, że szkoła czy coś, bo jak się chce to się zawsze znajdzie czas, ale... Zwykłe lenistwo...
Ale dziękujemy, że mimo naszych opóźnień czasowych wy nadal jesteście z nami... To naprawdę motywuje. Jesteście kochani ♥ Nie wiem czy ten blog bez was by w ogóle istniał. Dziękujemy, że jesteście. Jesteśmy wam winne każdemu z was Merci...♥

http://detalic.pl/images/538.jpg
Pozdrawiam Bella i Liamkowa ♥