28 sierpnia 2013

Rozdział 13

Znowu do szkoły, znowu sprawdziany, znowu powrót do szarej rzeczywistości. A najgorsze jest to, że będę się śmiać, plotkować i czuć normalnie. Zresztą, zawsze tak jest. A potem naglę zostaję sama i nikt nie zdaje sobie sprawy jak moje życie wygląda, gdy towarzyszą mi cztery ściany.
Dziwnie jest tak wraca po takim dłuższym czasie do szkoły. Narodziły się w klasie nowe przyjaźnie, nowe pary.
Zauważyłam, ze nie dokuczają mi już tak bardzo. Ucieszyło mnie to. Miałam już dosyć tych wszystkich obraźliwych uwag kierowanych pod moim adresem. Pierwsza lekcja minęła mi dosyć szybko. Esemesowałam raz z Niallem, raz z Liamem. Nim się zorientowałam zadzwonił dzwonek obwieszczający koniec ostatniej lekcji. Nareszcie . Wybiegłam ze szkoły jak burza. W mgnieniu oka byłam na przystanku autobusowym.
Czekając na autobus marzyłam o tym, aby szybko wrócić do ciepłego, przytulnego domu. Rzucić torbę w kont, walnąć się na kanapę włączając telewizor. Popijając ciepłą herbatę i złapać telefon, skupić swoje myśli na wysyłanych smsach.
Nagle podjechał pojazd. Niemalże wbiegłam po schodach. Jeszcze nigdy nie spieszyło mi się do domu. I ta świadomość, ze mama będzie w domu. Tak bardzo się cieszyłam. Brakowało mi jej. Zawsze jak wchodziłam do domu wydawał się on taki duży i pusty. Mama go ożywiła. Samą swoją osobą. Nagle ujrzałam nasze kochane mieszkanko. Jedyny plus jeżdżenia autobusem był taki, ze podjeżdżał on pod sam mój dom. Pożegnałam się z panem Charliem, szkolnym kierowca i nucac pod nosem otworzyłam drzwi do domu.
- Już jestem! - krzyknęłam.
- O to dobrze . Chodź, właśnie podaje obiad! - usłyszałam głos .
Pobiegłam szybko na górę i rzuciłam torbę na łóżko.
Zeszłam na dół i pomaszerowałam posłusznie do łazienki, aby umyć ręcę przed posiłkiem.
Weszłam do kuchni i z ciekawością podeszłam do kuchenki. Uniosłam przykrywkę od jednego z garnka i zauważyłam zupę jarzynową.
-Mmm jeżeli smakuje tak jak pachnie, to niebo w gębie- powiedziałam z uśmiechem, siadając przy stole. Nagle poczułam wibracje telefonu. Liam.

Niall gotuje. Wbijaj. ;)

Jak tak to człowiek umiera z głodu a jak tak to dwa obiady naraz się trafiają. Chociaż nie sądzę, by Horan ,,ugotował " coś jadalnego. Odpisałam mu szybko.

Moja mam ugotowała zupę jarzynową i schabowe. Niech Niall coś ,,ugotuje" chłopakom i wpadajcie do mnie. ;p

Odpowiedź nadeszła baardzo szybko. Nie zdążyłam nawet zanurzyć dobrze łyżki.

Okej wpadniemy we dwóch ;p

Uśmiechnęłam się pod nosem. Wariaty.
- Mamo będziemy miały dwóch gości na obiedzie
- Kogo ? - spytała mama.
- Liam i Niall - odparłam.
- Obydwaj ?
- Tak..
- Iga ja nie chcę się wtrącać do twojego życia, ale moim zdaniem powinnaś wybrać jednego z nich - powiedziała poważnie mama.
-Mamo, wiem co robię. Spokojnie. Traktuję ich jak przyjaciół i liczę, że oni też mnie tak traktują. A jak będzie to się zobaczy.
-Obyś naprawdę wiedziała co robisz. Dla Nialla i Liam po dwa kotlety??
- Myślę, ze dwa wystarczą. Chociaż znając Nialla... Weź mu włóż trzy. Na pewno nie zostawi - powiedziałam, na co mama zaśmiała się radośnie.
- A jak w szkole ?
- Powiem ci mamo, że lepiej. Nie było wyzwisk ani braku akceptacji. Nawet rozmawiałam dzisiaj z dziewczynami - odparłam z uśmiechem.
- Super. Może wreszcie zrozumie, ze nie jesteś wyrzutkiem.
- Mam nadzieję - westchnęłam - Wszystko zaczęło się układać od poznania chłopców - popadłam w zadumę.
Mama zajęła się swoimi zadaniami. Nagle usłyszałam pukanie i dzwonienie. Boże z nimi można zwariować!
- Czy oni nie mogą wejść normalnie po ludzku? - zapytała moja rodzicielka z westchnieniem.
- Widocznie nie - odparłam udając się do drzwi.
- Słucham? - spytałam z udawanym zdziwieniem. W drzwiach stał Payne i Horan, któż by inny.
-Cześć Iga! - powiedział radośnie Niall. Liam tylko się uśmiechnął.
http://24.media.tumblr.com/tumblr_m80gox2rle1rcrr81o1_500.gif- Znamy się? - spytałam. Popatrzyli na mnie dziwnie.
- Przecież to my!
- Przykro mi to chyba pomyłka. - zaczęłam przymykać drzwi.
- Iga dobrze się czujesz? - odezwał się Liam. Parsknęłam śmiechem.
- Wkręcam was! Wchodźcie, kotlety stygną.
- Kotletyyyy. Jestem w raju kurw..Yy Dzień dobry! - zmieszał się Niall, gdy ujrzał moją mamę. Z Liamem porozumiewaliśmy się spojrzeniem.
- Nie ładnie tak przeklinać Niallerku. Witajcie chłopcy. - przywitała ich z uśmiechem. Horan spalił buraka.
- Już się tak nie czerwień. Chodź na kotlety - powiedziałam wesoło.
 Usiadłam na przeciwko Nialla obok mnie siadł Payne. Patrzyłam w ciszy jak chłopcy konsumują swój posiłek. Niall to wyglądał jakby był głodzony co najmniej miesiąc. Kręciłam głową z niedowierzaniem.
- Skarbie rozchorujesz się ! - upomniała go mama.
- Proszę pani on jest na to odporny - wyjaśnił obojętnie Liam. Zaśmiałam się.
- Chyba, że tak - mama też się śmiała.Gdy chłopcy skończyli zaproponowałam abyśmy udali się do mojego pokoju. Przystali na to z ochotą.
Wpuściłam ich do pokoju.
- Rozgośćcie się - rzuciłam sadowiąc się na parapecie. Farbowany wziął sobie moje słowa do serca bo rozłożył się na moim łóżku. Liam skromnie zajął miejsce na krześle.
- Horan ja ci mówię, nie wyjdziesz z mojego pokoju dopóki łóżko nie będzie wyglądało jak wcześniej - ostrzegłam groźnie.
- Luuuzik. Z tobą to mogę spędzić całą noc - mruknął zamykając oczy. Spojrzałam szybko na Payne'a. Twarz miał spokojną, ale w oczach widziałam ból.
Byłam zła na Nialla, ze nie liczy się ze słowami. Postanowiłam interweniować.
- Jak się czujesz?-zapytałam, jak gdyby nigdy nic.
- Dobrze. Żyję i nic mi nie jest. - zapewnił.
- Na pewno? - lustrowałam go uważnie.
- Tak, mamo - odparł ze śmiechem.
- Tee uważaj sobie! - rzuciłam go poduszką.
- Ała! - usłyszałam. Poduszka trafiła go prosto w twarz. Nagle usłyszeliśmy głośne chrapnięcie. To Niall usnął. Westchnęłam.
- Super. Obudzi się pewnie rano. Wyczuwam spanie na kanapie- mruknęłam otulając go kocem i siadając obok niego, pogłaskałam go delikatnie po twarzy.
- Zadzwonię po Louisa niech go zabierze - powiedział Liam wyciągając telefon.
- Nie, zostaw - złapałam Payna za rękę. Była taka ciepła...
- To nie ma sensu. I tak go nie obudzimy.
- Masz rację - powiedział wsadzając go do kieszeni.
Nastała chwila ciszy. Nadal siedziałam przy Niallu, a Liam przy biurku. Spoglądałam na nich obu co jakiś czas.
-Niall mówił, że jesteś z Polski...
-To prawda. Tak się stało, że się tu przeprowadziłyśmy z mamą. W mgnieniu oka opuściłam przyjaciół, ławki i ukochane bloki. Wyjechałam stamtąd. Czując ogromny żal do samej siebie i jeszcze do paru osób. Musiałam zrezygnować ze wszystkiego, tylko po to by udać się do zatłoczonego miasta, które w sumie tylko na obrazkach było tak piękne... Zawsze będę tam wracać. Do ludzi, których kocham, do klubów, w których kochałam tańczyć, na ławki, na których spędziłam setki godzin. I to wracanie jest najwspanialsze bo dzięki niemu uświadamiasz sobie, że są jeszcze ludzie, którzy cieszą się, gdy zobaczą Cię z walizką na lotnisku, i, że są miejsca, które zawsze pozostaną w Twoim sercu...
-Tu też masz osoby, którym na tobie zależy- uśmiechnął się.
-I to dzięki temu śmierdzielowi, który leży teraz na moim wyrku- powiedziałam i parsknęłam śmiechem- Dzięki niemu was poznałam. Już zawsze będę mu wdzięczna.
-Ja też będę mu wdzięczny- szepnął Liam.Uśmiechnęłam się.
-Masz śliczny uśmiech- poinformował. 
-Wiesz, uśmiech nie zależy od marki pasty do zębów.
-Kurde, a ja tyle kasy wydałem na blend-a-med, żeby mieć ładny uśmiech.
-I chyba poskutkowało- parsknęłam śmiechem, ponieważ Liam zaczął robić śmieszne miny.
-Co robimy? Jest ...-przerwał i spojrzał na zegarek- Dopiero 17:00.
-Plan na dziś? Biegać, tańczyć, skakać, pływać, w tańcu pogo odpoczywać!- zawtórowałam.
-Głupek- przewrócił oczami i rzucił we mnie zeszytem.
-O matematyka!-krzyknęłam i otworzyłam na pierwszej stronie- Dwa plus dwa to cztery.
-Wspaniale! Umiesz liczyć. W ogóle po co ci matematyka w przyszłości?-spytał ironicznie.
-Żebym umiała liczyć kasę jak zostanę babcia klozetową- wyjaśniłam i rzuciłam z powrotem zeszyt w jego stronę. Liam położył nogi na biurko i otworzył jedną z szufladek.
-Mam takie małe pytanie. Co ta zupka chińska z Tesco o smaku wieprzowym robi w twojej szufladzie?
-Nie dotykaj!- krzyknęłam i rzuciłam się, aby schować ją na swoje miejsce.
-Spokojnie. Niall to zje prędzej czy później- powiedział zamykając szufladkę.
- Czyli muszę zmienić miejsce jej zamieszkania - zrobiłam zmartwioną minę- Dołączy do reszty.
- Masz tego więcej ?! - popatrzył na mnie dziwnie.
- No wiesz... Trzeba się ubezpieczać ... Sejf sam się nie wypełni - broniłam się.
- Nie, spoko, to jest całkiem w porządku. Przecież każdy NORMALNY człowiek trzyma zupki chińskie w szufladach biurka ... - dał nacisk na słowo normalny. Przekręciłam oczami.
- Przesadzasz człowieku. A gdyby mój dom odwiedzili kosmici i zjedli wszystko z lodówki? - zapytałam.
- Iga ...
- Słucham? - zapytałam grzecznie.
- Lecz się dziewczyno - powiedział stukając mnie w czoło.
http://userserve-ak.last.fm/serve/_/81187903/Liam+Payne+Liam+3.jpg- Pff...Jak wy przychodzicie to tez mi lodówka pustoszeje... - parsknęłam wbijając swoje paznokcie w jego rękę.
- Aaaa boli! - piszczał wyrywając dłoń.
- No masz nauczkę. - wyszczerzyłam się.
- Jesteś straszna - zmrużył swoje piękne oczy.
- Milcz prostaku, bo cię karzę wychłostać - zagroziłam.
- Boję się - mruknął otwierając kolejną szafkę.
- Liam! Nie otwieraj jej! Nie rób tego! - krzyczałam przerażona.
- Ooo pamiętnik- Liam puścił moją gadaninę mimo uszu.
- Nie czytaj błagam! - prosiłam go padając przed nim na kolana.
- Oj cicho. Hm... Co to za język?! Tego się czytać nie da! - powiedział, a ja nagle uświadomiłam sobie, ze przecież pamiętnik piszę w języku polskim. Odetchnęłam z ulgą a po chwili wybuchnęłam gromkim śmiechem.
- Bo to Polski - powiedziałam śmiejąc się.
- Polski czy angielski, a nawet chiński, ale swoje imię wyłapię ... - uśmiech zamarł mi na ustach. Świetnie.
- Pokaż to - mruknęłam. Podał mi posłusznie dzienniczek. Był to wpis z niedawna.


,, Drogi pamiętniczku co mam robić ? Kocham Liama i Niall. Obaj są dla mnie naprawdę ważni i przy każdym z nich czuję jak przyspiesza moje serce, ale... Nie wiem którego wybrać. Nie mogę zdecydować, a najgorsze jest to, że boję się, ze będę żałować swojego wyboru. Przecież kiedy wybiorę jednego z nich, drugiego wtedy zranię. Do kogo mam się zwrócić o pomoc? Co mam robić ?! "



- Hm? Co tam jest napisane?- niecierpliwie się dopytywał.
No to chyba czas improwizować- pomyślałam.
- Tu napisałam, że was poznałam. Opisałam was i resztę zespołu. Nie panikuj Payne - powiedziałam najbardziej obojętnym tonem na jaki mnie było stać. Domyślam się, że zabrzmiał on sztucznie.
- Polski jest dziwny - oznajmił po namyśle Liam. Odetchnęłam dyskretnie z ulgą.
- E tam. Można się przyzwyczaić. Angielski na początku też był dziwny. Zwłaszcza gramatyka.
- Wolę chiński - stwierdził poważnie.
- Liam... Brak mi słów do ciebie czubku - westchnęłam targając jego włoski.
- No tylko nie czubku! - naburmuszył się.
- Ojej, słodziak z ciebie - rozczuliłam się mocno go przytulając.
- Iga ... Zmiażdżysz mnie!
- Oj przepraszam - cmoknęłam go w policzek.
- Nic się nie stało - zapewnił sadzając mnie na swoich kolanach. Wtuliłam się w niego.
- Liam... Co ty robisz? - zapytałam gdy chłopak zaczął odpychać się krzesłem na środek pokoju.
- Zobaczysz - powiedział tajemniczo. Wtedy pojęłam co chce zrobić.
- Nie Liam! Dopiero jadłam! - zaczęłam krzyczeć, gdy Payne rozkręcił bujany fotel. Kręciliśmy się bardzo szybko, jak na karuzeli. W końcu Liam zatrzymał krzesło.
- Nienawidzę cię - powiedziałam trzymając się za brzuch i świszcząco próbując złapać oddech.
-Też cię lubię. Ej! Będziemy tu tak siedzieć i się nudzić ? Z Horana pożytku raczej nie będzie, a my możemy pójść gdzieś razem.
-Że niby co?- wytrzeszczyłam oczy.
-No chodź, zabiorę cie gdzieś- wyjaśnił.
-Mam jutro szkołę...
-Będziesz w domu o 22:00. Odwiozę cię. Obiecuję- oznajmił i złożył palce w gest przysięgi.

Chwilę później...

-Jesteś pewny?-spytałam przegryzając dolną wargę.
-Noo taak- odpowiedział przeciągając każde słowo, lecz w tonie Jego głosu usłyszałam nutę zwątpienia.
-No jak tak, no to dobra-odpowiedziałam naciskając sprzęgło, wrzucając bieg i gaz.Widziałam Jego tremę lecz bez chwili zwątpienia udostępnił mi swoje miejsce za kierownicą.
-Ooo nie jest źle. Chyba trzeba zamieniać się coraz częściej miejscami- rzekł po chwili relaksując się na fotelu pasażera.
 Czułam Jego wzrok,który z każdą chwilą coraz bardziej mnie hipnotyzował.Widziałam jak z początku stresował się zanim powierzył mi swoje auto, zanim mi zaufał... To wtedy poczułam się wyjątkowa od nie pamiętnego już czasu. Poczułam akceptację.
Piękne uczucie, gdy patrząc na faceta widzę, że dostrzega we mnie coś więcej niż tylko przedmiot do zaspokojenia swoich potrzeb, widzę w nim uznanie, czuję się piękna, ważna i doceniana. Nie wiele było takich chwil.
Tak, chyba coraz bardziej zaczynam się wkręcać.
Jechaliśmy kilka kilometrów przekrzykując radio. Po jakimś czasie zatrzymałam się na stacji benzynowej.
Wysiedliśmy z samochodu, aby rozprostować nogi.
-Idę po herbatę- zakomunikował Liam, a ja usiadłam na ławeczce przed stacją benzynową i czekałam, aż przede mną znów pojawi się Payne. Stacja była oświetlona przez jedną lampę, która była skierowana wprost na mnie. Na parkingu było kilku kolesi stojących obok swoich ścigaczy.
-Proszę, księżniczko- usłyszałam znajomy głos.
-Dziękuje- wydusiłam i chwyciłam jeden z kubeczków przyniesionych przez Liama. Poczułam chłód na plecach i lekko się wzdrygnęłam.
-Zimno ci- stwierdził chłopak i bez słowa ruszył do swojego auta. Po chwili wrócił trzymając w ręku swoją kurtkę, którą zarzucił na moje ramiona.
Przypomniała mi się sytuacja sprzed kilku miesięcy, kiedy Niall otulił mnie swoją kurtką...
Nie chciałam o tym myśleć, w tej chwili, ale wspomnienia tamtego dnia nie chciał opuścić mojej głowy.
Uśmiechnęłam się do niego w geście podziękowania.
http://31.media.tumblr.com/tumblr_li5vqmB4yK1qhh1hgo1_500.jpg-Jestem żałosny. Powinienem zabrać cię do restauracji, gdzie byłoby ciepło i przyjemnie- zaczął się obwiniać.
-Weź przestań. Wolę się z Tobą śmiać przy herbacie na stacji benzynowej, niż siedzieć w restauracji i nie wiedzieć do czego służy jeden z trzydziestu widelców- powiedziałam na co głośno się zaśmialiśmy.
-Chcesz coś zjeść, mają tu pyszne cukierki owocowe- zaproponował.
-Miętowe lepsze- oznajmiłam.
-Nie znasz się. Cukierki owocowe są najlepsze na świecie!
-No chyba sobie żartujesz. Cukierki miętowe to dopiero pyszności!
 Kłóciliśmy się tak przez jakiś czas,które cukierki są lepsze, gdy i nagle jakiś mężczyzna na rowerze zaśpiewał w naszym kierunku:
-Miłość Ci wszystko wybaczy....
Popatrzeliśmy się na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem, po raz kolejny tego wieczoru.
-Okej. Zbliża się 22:00- poinformowałam.
-Szkoda, ze nie masz wakacji- zamarudził Liam i pomógł mi wstać.

Dojechaliśmy do mojego domu. Liam zachował się jak dżentelmen i otworzył mi drzwi od samochodu.
-Dziękuje za dzisiejszy dzień. Mam szczęście, że ci tego cacka nie rozwaliłam- powiedziałam i wskazałam na jego auto.
-To ja dziękuje za dzisiaj- odparł.
Nie wiedziałam jak mam się z nim pożegnać. Przytulić go? Cmoknąć w policzek czy po prostu rzucić krótkie 'siema' i wejść do domu? Chyba zauważył moje wahanie i niepewność, więc przejął kontrolę.  Przytulił mnie i pocałował w policzek, po chwili zaczął mnie całować po szyi. Niepewnie się od niego odsunęłam.
-Muszę iść...- oznajmiłam i ruszyłam w stronę drzwi wejściowych. Zamknęłam je i przekręciłam kluczyk. Osunęłam się na podłogę i naciągnęłam sweter na dłonie.
-Miłość zabija- szepnęłam sama do siebie. Myślałam o tym co się stało i nie potrafiłam tego logicznie poukładać w głowię.
-Czas, aby ułożyć puzzle w całość- starłam dłonią łzy, które spływały bezwładnie po moich policzkach. Podniosłam się i nałożyłam uśmiech na twarz.


Weszłam do swojego pokoju i zapaliłam światło. Zauważyłam, że nadal mam na sobie kurtkę Liama. Zdjęłam ją i rzuciłam na łóżko. Wylądowała z hukiem. Zerknęłam na nią i zauważyłam, że na moim łóżku znajduje się śpiący Niall. Mimo, że rzuciłam na niego kurtkę z takim hałasem chłopak się nie obudził.
http://p.twimg.com/AyOEyW-CIAA4Nm3.jpg:large-Ten to ma sen. Śpi od 17:00 i jeszcze się nie obudził- pomyślałam i zgasiłam światło, po czym zapaliłam lampkę nocną, znajdującą się przy biurku.
Zdjęłam buty i położyłam się koło niego. Chłodną dłonią pogładziłam po jego twarzy. Lekko się wzdrygnął, ale się nie przebudził. Na moją twarz wdarł się delikatny uśmiech. Jak słodko spał. Jego klatka piersiowa poruszała się wraz z regularnym oddechem.
Jesteś jednym z elementów tych puzzli. Może tym brakującym?- pomyślałam.
Przybliżyłam się do niego i musnęłam delikatnie jego wargi. Były tak słodkie, jakby przed chwilą zjadł coś słodkiego.  Uśmiechnął przez sen. Przymknęłam oczy i płożyłam dłoń na jego torsie, tuż przy sercu. Czułam jego bicie. Jego oddech muskał moją twarz.
Chwilę przy nim leżałam, ale postanowiłam iść do łazienki, a potem położyć się na kanapę w salonie. Wstając nagle, poczułam coś na nadgarstku. Odwróciłam się i zauważyłam, że to dłoń Nialla, który nadal miał przymknięte oczy.
-Zostań- mruknął.
-Ja-ja...Nie mogę- wydusiłam z łamiącym głosem.
-Proszę-wyszeptał z lekko otwartymi oczami. Mimo tego, że rozum mówił jedno, a serce drugie... Zgodziłam się. Położyłam się, a po chwili Horan wciągnął mnie tak, że głową leżałam na jego torsie.
Przymknęłam oczy, czułam się wspaniale. Wyobrażałam sobie, że leże w objęciach swojego chłopaka i z tą myślą usnęłam...

__________________________________________
Hej. Witam was po dłuższej nieobecności. Oficjalnie odwieszamy bloga. 
Mam nadzieje, że ktoś jeszcze będzie to czytał  ;]
Taki rozdział na początek. Piszcie jak wam się podoba w komentarzach, bo jak ja to mówię:
KOMENTARZ = SZACUNEK DLA AUTORA
Pozdrawiam Bella♥Love you all.